Do poczytania

Bajeczki dla synka i córeczki

O Jeżu

Był raz pewien jeż spod Żytomierza,
który się lubił czesać na jeża.
Prosiła matka i mówił tatko:
„Bądźże ty jeżem, czeszże się gładko!”

Na prośby matki jeż się najeżał
i słowom ojca też nie dowierzał.
„Jeż – mawiał – musi być najeżony!
Gładka fryzura! Co za androny?!

Ruszył więc z domu szukać fryzjera,
który fryzury piękne dobiera.
Aż znalazł wreszcie gdzieś w Stąporkowie
zakład fryzjerski – „Mistrz Jajogłowiec”.

Tam na fotelu usiadł wygodnie
i prosi, aby ostrzyc go modnie.
Pan fryzjer chwycił za swe nożyce
i ściął jeżowi wszystkie iglice.

Tak został jeżyk łysy zupełnie
i odtąd chodził na głowie w hełmie,
a że mu przypadł hełm ten do smaku,
zamieszkał w Chełmie pośród Chełmiaków.

O Jasiu leniuszku

Jaś zabierał się do książki,
lecz miał liczne obowiązki.
– w poniedziałek
wybudował dom z zapałek,

– a we wtorek
pcheł nałapał pełen worek,
– za to w środę
gonił myszy za ogrodem,

– a we czwartek
robił sobie kule z kartek,
– za to w piątek
produkował z wody wrzątek,

– a w sobotę
dzionek cały brykał z kotem,
– zaś w niedzielę
toczył bitwę z komputerem.

Tak przeleciał tydzień cały,
po nim inne przeleciały.
Dziś Jaś słyszy ze zdziwieniem,
że go wszyscy zowią leniem.

Elegancki pingwin

Kto pod wodą ryby goni
strojny jak gość w filharmonii?
Kto nad morzem wśród głuptaków
pokazuje się we fraku?
Któż wytworny jest aż tak?
To jest pingwin – morski ptak

Gepard

Gepard tę naturę ma,
że najchętniej lubi gnać.
Gdy się ścigać chcesz z tym kotem,
leć najlepiej samolotem,
bo doprawdy nie uwierzę
byś z nim wygrał na rowerze.

Sum

Trudno stwierdzić chyba w sumie,
co mi się podoba w sumie?
Jeśli wiesz podpowiedz mi:
czy to wąsy, czy to brwi?

Jak

Po tajdze sunie w brązowym futrze,
nie wchodź mu w drogę, bo nosa utrze.
Cóż to za zwierzę jest groźne tak?
Nie odgadłeś? To jest jak.

Wiewiórka

Na gałęzi podskakuje,
między liście daje nurka,
rudą kitką się wachluje
śliczny futrzak – miss wiewiórka

Kret

Pod ziemią ryje wąskie tunele,
tam może znaleźć pędraków wiele.
W czarnym surducie jest mu do twarzy –
dlatego przestał bywać na plaży.

Dzięcioł

Dzięcioł lubi w drzewa stukać.
Może chce tam skarbów szukać?
Albo szyfrem tajnym jakimś
przywołuje wszystkie ptaki
na naradę w leśnej głuszy
o kolorach kapeluszy,
by zostało dowiedzione,
że najlepsze są czerwone?
Może stuka list do żony,
by mu prała pantalony,
co w kolorze są czerwonym,
bo wizytę ma u wrony?
Może dla radości czystej
wciąż się bawi w perkusistę,
wystukując rytm fokstrota
kiedy przyjdzie muc ochota?
Coś w tym wszystkim jest na rzeczy,
Lecz naprawdę dzięcioł leczy,
Ostukując drzewa chore,
Gdyż z zawodu jest doktorem
I gdy robak siedzi w korze
Lekarz-dzięcioł w mig pomoże.

Józio łasuch.

Józio rozmyśla nad miską warzyw
I po cichutku tak sobie marzy,
By na talerzu zamiast fasoli
Mieć gumiżelki o smaku koli.

Jest przecież tyle różnych słodyczy,
Że trudno nawet wszystkie policzyć.
Wszystkie są przecież niezmiernie smaczne,
Nie wiem, od których raczyć się zacznę.

Jest czekolada i są landrynki,
Batony, wafle, trufle, pralinki,
Lizaki z gumą, owoce w cukrze
I kogel-mogel, gdy się go utrze.

Są też delicje, lody i żelki,
Pyszne pierniczki oraz karmelki,
Są batoniki oraz ciasteczka,
Kilka rodzajów ptasiego mleczka.

I po co tyle jest tych słodyczy,
Skoro nie wolno wszystkich pozjadać,
Bo zaraz mama złości się, krzyczy,
Każe myć zęby i nic nie gadać.

Ślimak

To nie jest łatwe, jak pewno wiecie,
co dzień mieszkanie dźwigać na grzbiecie.
Pan Ślimak jednak dom nosić lubi.
„Zawsze jest przy mnie i się nie zgubi.
A gdy się zmęczę sunąc po drodze
do domu wracam na jednej nodze”.

Kot

Kiedy mruczy leżąc na kanapie,
trudno uwierzyć, że jest kuzynem lwa,
że ponoć czasem mysz jakąś złapie,
gdy tylko wstanie, bo teraz chce spać.

Kogut

Czerwony grzebień nosi przy sobie,
choć nie ma wcale włosów na głowie.
Już od rana głośnym pianiem
budzi wszystkich na śniadanie.

Żaba

Płaz ten martwi się od rana,
by nie spotkać gdzieś bociana
i swój zielonkawy brzuszek
wypchać garścią tłustych muszek.

Smartfonik i komóreczka najlepsze dla dziecka.

Jaś wspaniałym jest piłkarzem,
będzie nowym Lewandowskim
lub Pazdanem się okaże,
jeśli mu wypadną włoski.

Już najlepszy jest w swej klasie,
zdobył dwieście bramek w lecie,
na futbolu świetnie zna się,
ale tylko na tablecie.

Lusia sama karmi kurki,
choć ma ledwie cztery lata,
ziarno sypie im z komórki,
jeszcze uczy karmić brata.

Także grzybki zbiera świetnie,
ma naprawdę sprytne dłonie,
w pół godziny dwieście zetnie,
ale tylko na smartfonie.

Drogie dzieci szkoda czasu
na stukanie w ekraniki,
grzyby trzeba nosić z lasu
na boisku mieć wyniki.

Konika i Mrówki historyjka krótka
czyli: rzecz o złego miłosierdzia skutkach

Całe lato skwarne,
jesień długą słotną
Mrówka pracowała,
aby nie być głodną.

Konik Polny fruwał,
bąki ciągle zbijał,
ani się obejrzał,
a już była zima.

Poszedł więc do Mrówki
i o pomoc prosi.
Ta go w domu gości,
jadło mu przynosi.

Wiosną zaś, gdy słońce
mocniej już przygrzało,
rzekł Konik do Mrówki:
„Chatkę masz zbyt małą.

Ciasno tu i duszno,
a tam słonko świeci.
Pójdę ja na łąkę,
gdzie się bawią dzieci”.

I znowu podobnie,
jak roku przeszłego:
Mrówka pracowała,
Konik bimbał z tego.

Gdy zima nastała,
Konik do drzwi puka.
Rzecz się znów powtarza,
znów schronienia szuka.

Lecz ku jej zdziwieniu,
jakby mało jego,
to przyszedł do Mrówki
ze swoim kolegą.

Mrówka ich przyjęła,
jadłem się dzieliła.
Co miała, to dała.
Wiosny nie dożyła.

Kiedy jadła brakło –
– pustką lśnią słoiki –
zjadły sobie Mrówkę
łobuzy Koniki.

Wcale nam nie szkoda
tej głupiutkiej Mrówki.
Sama sobie winna,
jej to czynów skutki.

Kto tak głupio daje,
czyni tylko szkodę.
W piekle się usmaży –
– taką ma nagrodę.

Kto ?

Kto wysypał klocki lego?
Kto w przedszkolu bił kolegów?
Kto nie słuchał znowu taty?
Kto pił piwo miast herbaty?
Kto popisał kredką ścianę?
Kto się w sklepie kłócił z panem?
Kto w łazience pływał w wodzie?
Kto wciąż trąbił w samochodzie?
Kto przedrzeźniał psa za płotem?
Kto wycierał stolik kotem?

Czy to diabeł jest tasmański,
albo wściekły chart afgański?
Czy to zbój z ciemnego lasu,
który robi moc hałasu?
Czy to potwór jest z kosmosu,
co wyrywa włosy z nosów?
Albo może szkodnik rzeczny,
który musi być niegrzeczny?

Kto ten trzpiot i sowizdrzałek?
Kto? To przecież jest Michałek.

Gąska pleciuga

Chodzi gąska po lesie
i plecie
co ślina na język przyniesie.

że na kobzie grywają słonie,
a małpy na akordeonie,
że żółwie się sadzi w doniczkach,
a kozy chadzają w trzewiczkach,
że domy buduje się z piany,
a z czekolady fortepiany,
że rzeki spływają do źródła,
a ważka jest mała bo schudła,
a wcześniej to była śmigłowcem,
i wiatrem chłodziła jałowce,
że rosół gotuje się z trawy,
a dzieci nie lubią zabawy.

Spaceruje gąska po borze
i plecie, co tylko może,
lecz nikt jej wiary nie daje,
bo ta gąska tylko baje…

Szalone auto

Pędzi auto polną drogą
nie zważając na nikogo.
Wiraż, prosta, dwa zakręty,
pędzi niczym bies wyklęty.

Koła piszczą, silnik ryczy,
auto gna jak chart ze smyczy.
Mija łąki, lasy, pola,
już się zbliża do przedszkola.

Stój! Zatrzymaj się nareszcie!
Zaraz znajdziesz się w areszcie!
Cóż wyprawisz?! Hejże! Hola!
Dzieci dojść chcą do przedszkola.

Pies

Mieszka w domu albo w budzie,
tam być lubi, gdzie są ludzie.
Filuterny oczu błysk
poczciwością zdobi pysk.

Ma dla ciebie czasu wiele –
chce być twoim przyjacielem,
choć niekiedy wpada w złość,
gdy mu chcesz odebrać kość.

Gdy się cieszy ze spotkania,
cały składa się z merdania.
Merda na nim każdy włos
od ogona po sam nos.

Jeśli trzeba w ogień skoczy,
lub groźnego byka spłoszy.
Zawsze przy twym boku jest
Dobry kumpel – wierny pies.

Kup mi mamo!

Mamo, mamo! Kup mi pieska,
albo może cztery dziki,
albo małpkę taką małą
szybko przywieź mi z Afryki.

Mamo, mamo! Ja chcę kotka
i do tego jeszcze węża.
Jeszcze przyda mi się koza
i chcę kozła – kozy męża.

Muszę także mieć koniecznie:
brontozaura, diplodoka
oraz inne dinozaury.
Ach! I jeszcze przecież foka.

Jak nie kupisz mi tych rzeczy,
to nie będę cię już lubił
i odejdę precz od ciebie,
albo w sklepie ci się zgubię.

Tupnę nogą i zapłaczę,
krzyk podniosę w niebogłosy,
aż ci w końcu zła mamusiu
dęba staną wszystkie włosy.

Bo ja muszę mieć to wszystko,
co widziałem dziś w reklamie.
Gdy coś wpadnie mi do głowy,
to zatruwam życie mamie.

Nidełka

Na półeczce z książeczkami,
tuż przed bajką z obrazkami
stoi sobie Nidełeczka
na mieszkanku z pudełeczka.

Czym się żywi Nidełeczka?
Je lizaki i ciasteczka,
a że małe ma paluszki,
to właściwie je okruszki.

Przez dzień cały na półeczce
bardzo dobrze Nidełeczce.
Psa pilnuje z porcelany
i na przyszłość snuje plany.

„Gdy już wszyscy usną w domu,
wtedy zejdę po kryjomu
ze swej półki z książeczkami
do koszyka z zabawkami”

Jest tam piłka, miecz piracki
i czerwony wóz strażacki.
Są też klocki, foka, krowa
oraz małpka jest pluszowa.

Tam Nidełka się zabawi
do samego świtu prawie.
A gdy dzieci rano wstaną –
znów na półce ją zastaną